piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 2

Kylie's POV:

30 minut później, szmer przeszedł przez klasę, w której miałam karę.

- Gdzie jest Kylie? - męski głos zapytał. Nie widziałam kto to był, ponieważ stał tutaj komputer, blokujący widok na ów osobę.
- Proszę pana, musi Pan wyjść, Kylie musi odbyć karę. - odpowiedział Pan Henry, nauczyciel, który pilnuje uczniów podczas kary.
- Słuchaj, to nie była jej wina i musi wyjść. W tej chwili.
- Przepraszam, niech Pan wróci za 30 minut. Proszę o wyjście.
- Czy ty wiesz kim ja jestem?! Mogę cię zwolnić. Teraz, gdzie jest Kylie?! - teraz wiedziałam kto to był, to był Justin. Mogłam to stwierdzić po jego głosie, który jak zwykle był skupiony tylko na nim, i po tym co powiedział.
- Dobrze więc.. Kylie jest tutaj. - odparł Pan Henry, wskazując na mnie.
- Kylie, wstawaj. Twój tata cię potrzebuje. - powiedział, swoim już i tak kretyńskim tonem.
- Nie. - odpowiedziałam, próbując ukryć uśmiech. Chciałam zobaczyć czy mogę go zirytować. Wredne? Tak, wiem. Nie mogłam nic z tym zrobić.
- Powiedziałem wstawaj, Kylie. To coś poważnego, twój ojciec chce z tobą pogadać. Po co? Nie wiem, nie powiedziałby mi. Teraz, wstawaj - mruknął poważnym tonem.
- Powiedziałam nie - odpowiedziałam, również mając poważny ton. Justin tylko przewrócił oczami i poszedł w moim kierunku.
- Przysięgam Justin, jeżeli mnie dotkniesz, pożałujesz tego - powiedziałam nerwowo. Nie wiedziałam, poniekąd, dlaczego byłam zdenerwowana. To był instynkt.
- Co możesz zrobić? Jesteś tylko dziewczyną. Nie możesz mnie uderzyć - chlapnął Justin, a na jego ustach pojawił się uśmieszek. Wtedy Justin podszedł do miejsca gdzie byłam, chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie do drzwi.
- Miłego dnia - odparł Justin, wręczając Panu Henremu 100 dolców. O mój boże, on myślał, że może wszystko. Nienawidzę go.
- JUSTIN PUŚĆ MNIE! - krzyknęłam, uderzając go w ramię. Zatrzymał się i odwrócił się do mnie.
- Auć? Czy to powinno boleć? - zapytał, śmiejąc się.
- Oh, zamknij się. Pozwól mi iść samej! Mogę chodzić, nie musisz mnie prowadzić! - burknęłam, przewracając oczami i krzyżując ramiona.
- Cóż, twój tata chce, żebyś przyszła w tej chwili i powiedział, abym zrobił wszystko, jeżeli byś odmawiała pójścia! - wymamrotał, trzymając mój nadgarstek i wyprowadzając mnie ze szkolnych drzwi i wprowadził do swojego Range Rovera.
- Co chce mój ojciec? Na pewno będzie darł się na mnie za dostanie tą pierdoloną karę! - wykrzyknęłam, patrząc przez okno.
- Czy twój tata wie, że używasz takiego języka? Wiesz, że to złe, prawda? - zapytał sarkastycznie.
- Zamknij się. Jakbyś ty nie używał takiego języka również. Właściwie to ty okłamujesz swoich fanów. - mruknęłam, kiedy Justin zaczął prowadzić samochód.
- Nie okłamuje ich! Jak do cholery ich okłamuje?! - zapytał, zatrzymując samochód.
- Każdy myśli, że jesteś tym miłym, idealnym chłopakiem.. W rzeczywistości to jesteś skupionym na sobie, irytującym dupkiem - odparłam, patrząc na niego.
- Nie prawda. Jestem miły! - oświadczył, przewracając oczami.
- Uhm.. nie, nie jesteś. Kilka minut temu wyprowadziłeś mnie, trzymając mnie za nadgarstek i jesteś skupiony na sobie poprzez mówienie 'Czy ty wiesz kim ja jestem?! Mogę cię zwolnić.' - powiedziałam, naśladując jego głos podczas wymawiania ostatniej części zdania.
- Cokolwiek - odparł, ruszając samochodem, znowu. Całą drogę do mojego domu spędziliśmy w niezręcznej ciszy.

Weszłam do domu, próbując uciec do mojego pokoju, ale Justin chwycił moją rękę, więc nie mogłam się ruszyć dalej. Czy poczułam iskry? Nie. Może to było coś innego.
- Yo, Scooter, mam ją! - Justin krzyknął. Boże, dlaczego on musi się drzeć? Mój tata stanął w drzwiach i zmarszczył brwi, patrząc na nasze ręce. Szybko go puściłam, a Justin zarumienił się lekko.
- Nie.. Uhm.. To nie tak jak myślisz.. Próbowałem się upewnić, że Kylie nie ucieknie do jej pokoju.. Nie jestem.. Uhm.. Wiesz co, cokolwiek myślisz, to nie jest tak. - zająknął się, drapiąc swój kark i zarumienił się, znowu, wpatrując się w podłogę. Musiałam przyznać, wyglądał nieco słodko, kiedy się denerwował. Czekaj, co? Nie, to nie prawda. Nienawidzę go.
- Wyluzuj, Justin, drażniłem się z tobą... W każdym bądź razie, i tak nie możesz umawiać się z moją córką... Ona nie może umawiać się z nikim, dopóki nie umrę. - odparł mój tata, śmiejąc się.
- TATO! - warknęłam, przewracając oczami. Wiedziałam, że żartował. Tylko dlaczego myślał, że chciałam umawiać się z Panem Supergwiazdą?
- Wyluzuj, Kylie, wiesz, że żartuje - powiedział z uśmiechem.
- Cokolwiek, teraz, czego chciałeś? - zapytałam, wchodząc do kuchni.
- Cóż... to długa historia. Chodźmy do mojego biura. Justin, możesz też przyjść? - dlaczego to tyczy też i jego? Weszliśmy do biura taty, a on zamknął drzwi jak tylko wszedł.
- Dlaczego Justin jest tutaj? - zapytałam, przewracając oczami.
- Kylie. To tyczy ciebie i jego. - odpowiedział, siadając na krześle, za biurkiem pełnym papierów.

 I jest drugi rozdział! Nie lubię spoilerować, ale powiem wam, że wszystko zacznie się dziać już niedługo więc sądzę, iż warte jest czekanie na następne rozdziały i jednak dalsze czytanie. Dostałam dwa komentarze, teraz sobie pomyślicie, że dwa to przecież nic, ale nawet te dwa komentarze bardzo mnie zmotywowały, chociaż fakt, przy prawie 200 odwiedzin, to dość mało, ale wierzę, że to wszystko się później rozkręci. Zapraszam na moje inne tłumaczenia, które może również was zainteresują.

9 komentarzy:

  1. Boze ten bloger jest taki sadfgvcdsas
    dziekuje ze rb tlumaczenie i o co chodzi z ta sprawa
    nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu
    iwofule reszty poprostu nie moge
    mam nadzieje ze bendziesz mnie informowc na tt
    ja juz jestem twoja wierna czytelnicka
    dziekuje ze tlumaczysz ten ff
    niech cie Bog blogoslawi
    @kocham_biebsa

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój boziu boziu chcę więcej ! :) !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. najlepsze opowiadanie !!!!!
    więcej dawaj !! :D

    OdpowiedzUsuń